7 pytań o e-booka „Twoja własna indywidualna kancelaria. Jak ją założyć?”

7 pytań o e-booka „Twoja własna indywidualna Kancelaria. Jak ją założyć?”. Tyle ich zadałam radcy prawnemu Sylwii Podgórskiej- Mackiewicz, posiadaczce wymienionej książki elektronicznej, mojego autorstwa.

Zapraszam Cię do przeczytania tego niedługiego wywiadu!

Z wpisu dowiesz się:

  • czy warto kupić mojego e-booka?
  • dla kogo jest ten e-book?
  • co najwartościowszego moja rozmówczyni wyniosła z e-booka?
  • w czym jej pomógł e-book?
  • który rozdział podobał się jej najbardziej?
  • czy treści znajdujące się w e-booku są poruszane np. na zajęciach na aplikacji?

 

r. pr. Sylwia Podgórska- Mackiewicz

CZY KUPIŁAŚ MOJEGO E-BOOKA „TWOJA WŁASNA INDYWIDUALNA KANCELARIA. JAK JĄ ZAŁOŻYĆ?”

Tak, kupiłam go mniej więcej rok temu, byłam wtedy w czasie oczekiwania na egzamin zawodowy na radcę prawnego. Pomyślałam, że kupię go na przyszłość, nawet jak nie zdam egzaminu, to przyda mi się na późniejsze czasy… Finalnie dość szybko wdrożyłam treści w nim zawarte w życie, bo już na jesień 2021, po ślubowaniu na radcę prawnego, założyłam własną kancelarię.

CZY WARTO BYŁO GO KUPIĆ?

Tak, moja historia w sumie była taka nietypowa… jak na radcę prawnego. To znaczy, żebym nie została źle zrozumiana, bo nie prowadzę statystyk, ale większość moich znajomych po aplikacji pracuje na umowie o pracę, rzadko ktoś od razu zakłada kancelarię. Ja też wahałam się nad takim rozwiązaniem, nawet chodziłam na różne rozmowy kwalifikacyjne, jednak ostatecznie zdecydowałam się kancelarię założyć. Myślę, że ten e-book dał mi pozytywnego kopa, był głosem wiary we własne możliwości, nawet tuż po aplikacji, zamiast ciągłego słuchania dookoła: jesteś za młoda, nie dasz sobie rady, za mało umiesz, masz za mało doświadczenia, nie jesteś z prawniczej rodziny, nie masz bazy klientów, masz dwójkę dzieci – nie dasz sobie rady, i tak dalej…

DLA KOGO JEST TEN E-BOOK?

Nawiązując właśnie do poprzedniej odpowiedzi, na pewno jest dla osób „wahających się”, czy otworzyć własną kancelarię. E-book poprowadzi ich przez konkretne etapy zakładania działalności, pozwoli oszacować inwestycje oraz koszty niezbędne na początek, odpowie na te pierwsze pytania: czy to dla mnie? Mogą go czytać zatem zarówno aplikanci, jak i absolwenci studiów.

Ale polecam go także dla tych pewnych, że kancelarię chcą otworzyć i wiedzą jak to zrobić. Na pewno w e-booku znajdą podpowiedzi od bardziej doświadczonej koleżanki. Ja nawet teraz, celem odpowiedzenia na Twoje pytania, ponownie w e-booka zerknęłam i znów znalazłam w nim coś dla siebie, mimo prowadzonej od 3 miesięcy działalności. Na przykład ten rozdział o porażkach, jak sobie z nimi radzić i jak się na nie przygotować, czy choćby aspekty związane z RODO, które jeszcze muszę u siebie przetrenować. Nie czuję się alfą i omegą, cieszę się, że na rynku pojawiają się treści nastawione także na początkujących prawników. To duże ułatwienie, wiadomo, że każdy prowadząc działalność, popełni jakieś błędy, ale niektórych na pewno da się uniknąć mając podpowiedzi od bardziej doświadczonej osoby.

CO NAJWARTOŚCIOWSZEGO WYNIOSŁAŚ Z E-BOOKA?

To że „młodzi mogą”, a nawet powinni realizować swoje cele i marzenia. Jak już wspominałam, nie byłam pewna założenia działalności. To trudna droga, ciągła sinusoida, choć wielu, także w internecie, przedstawia tylko cukierkowe obrazki. Ja staram się być autentyczna i bywają momenty, o czym w social mediach mówię (za co nieraz obrywam), że jest ciężko. W tym e-booku też o tym mowa. Mówisz: nikt nie obiecywał, że będzie łatwo, ale pasją, pracowitością, sumiennością, zaangażowaniem, możesz zdobyć wiele. Nawet nie mając na starcie dużych środków, ani znajomości. Ja miałam zaledwie symboliczną sumę i to na dodatek uzyskaną ze sprzedaży przyczepy mojego męża – pomyśl jaki to był dla niego dramat. Teraz muszę odpracować, żeby mógł kupić nową przyczepę, albo od razu kampera. 😆

Podobał mi się też fragment o odpowiedzialności. Wczoraj znów go przeczytałam i tak bardzo się z nim zgodziłam. Odpowiedzialność w naszej pracy jest ogromna i dodało mi otuchy, że nie tylko mnie ona czasem paraliżuje, że Ty też to przechodziłaś. Zawsze człowiekowi raźniej, gdy widzi, że nie jest sam w swoich bolączkach. 

W CZYM CI POMÓGŁ E-BOOK?

Po pierwsze był jedną z pomocy w podjęciu decyzji co do założenia kancelarii. Oczywiście to nie było tak, że nie miałam na siebie pomysłu ani na własną działalność, a mężowi w twarz wykrzyczałam, że Agnieszka Światłoń mówi zakładaj kancelarię, więc nie ma opcji – zakładam. To była przemyślana decyzja, jednak bez wiedzy zawartej w tym e-booku, pewnie byłoby ciężej mi ją podjąć. Na rynku nie ma zbyt wielu pozycji tego typu, a Twoja była chyba w ogóle pierwszą. Nikt nie mówi nam co dalej po aplikacji, przecież powinniśmy sami to ogarnąć.

Jasne, powinniśmy, ale jeśli ktoś dzieli się swoją drogą, to dlaczego z tego nie skorzystać?

Po drugie skopiowałam sobie Twoją listę spraw i zakupów przed założeniem kancelarii. Była dla mnie punktem odniesienia, porównywałam jak kształtują się u mnie te wydatki, miałam namacalne kwoty z Twojego e-booka i to nie jakieś wydumane. A nie tak jak niektórzy mówią: potrzebujesz minimum 20 tysięcy na start. Ja wydałam 5 tysięcy na start, choć niektóre rzeczy to były fanaberie, a na innych zaoszczędziłam, bo sama zrobiłam swoją stronę internetową. Resztę finansów przeznaczyłam na tak zwaną „poduszkę finansową”. I kręci się, raz lepiej, raz gorzej, ale daję radę. Myślę, że bez takiego kosztorysu i opisu co i jak po kolei, pewnie bym dłużej dochodziła do tego, czego potrzebuję na start, a może poczyniła bezsensowne wydatki w przekonaniu, że coś jest dla mnie niezbędne.

KTÓRY ROZDZIAŁ PODOBAŁ CI SIĘ NAJBARDZIEJ?

Od strony praktycznej to jak wspomniałam, ten o kwestiach organizacyjnych oraz finansowych założenia kancelarii.

Od strony kompetencji miękkich podobał mi się najbardziej rozdział: jak wyróżnić się na rynku usług prawnych. On idealnie ze mną współgra, z moimi wartościami i cechami, takimi jak pracowitość, sumienność, organizacja, szacunek do klienta, zaangażowanie, odpowiedzialność. Ale i umiejętność rozmowy z klientem oraz wyznaczania mu granic. Słyszymy często: klient nasz pan, ja uważam: i tak, i nie. Bo to powiedzenie nie powinno być rozumiane jako potulne godzenie się na wszystkie warunki, stawki i telefony o każdej porze. Jeden pan Mecenas zbeształ mnie po tym, jak napisałam w social mediach, że klient nie odwołał wizyty więc rozważam płatność z góry za poradę. Ów pan stwierdził, że nie mam pokory i przypisał mi same najgorsze cechy. A ja się pytam: jak mam dobrze reprezentować interesy klienta, skoro o własne nie będę umiała zadbać? No, to taka dygresja, ale jak pamiętam, to o tym w e-booku też mówisz, aby nie zapominać w biznesie również o sobie. To ważne.

CZY SPOTKAŁAŚ SIĘ Z TYM, ABY TAKIE TREŚCI BYŁY PORUSZANE NA APLIKACJI?

Ja aplikację kończyłam w ubiegłym roku i wiem, że powoli sposób szkolenia się  zmienia. Na aplikacji radcowskiej, z tego co słyszałam przynajmniej, wprowadzają coraz więcej zajęć z marketingu i doskonalenia umiejętności miękkich. Ja miałam 3 albo 4 takie spotkania, nie spełniły do końca moich oczekiwań, ale jakieś zarysowanie problemu było. Liczę, że będzie to traktowane coraz poważniej.

Na aplikacji nie było na pewno omawiane ani to jak założyć kancelarię, ani jakie wiążą się z tym koszty, ani jak zdobywać klientów, jak prowadzić social media, czy radzić sobie ze stresem, porażkami. Wiem, że mieliśmy RODO, ale ono nie było typowo dla kancelarii, a omówione ogólnie.

Sądzę zatem, że treści w e-booku zdecydowanie są także dla osób po aplikacji, tok tego szkolenia nie odpowiada na większość bolączek prawników chcących założyć działalność. A dokładając do tego różne głosy dookoła: „nie dasz sobie rady, po co ci lokal, po co ci social media, skąd weźmiesz klientowi, nie masz kasy, jesteś zbyt niedoświadczona”, ten e-book jest fajnym kopniakiem do działania. 🙂